Wypowiadając kilka uwag o sposobie pisania Mikołaja Kopernika, chciałbym już na początku stwierdzić, że wśród wielu zagadnień, składających się na problem tytułowy, chodzić mi będzie tylko o motywacje ideowe pisarstwa Kopernika oraz o formalny jego wizerunek jako pisarza łacińskiego.
Oczywistą jest rzeczą, że Kopernik musiał pisać po łacinie, bo łacina była w jego czasach językiem nauki. Ściśle filologiczną stroną twórczości astronoma zajęli się przed laty Jerzy Kowalski i Ryszard Gansiniec.
Pozostaje do scharakteryzowania stanowisko Kopernika jako uczonego i pisarza wobec ówczesnych tendencji edukacyjnych i kulturalnych. Kopernik chciał być tym pisarzem-twórcą, który odkrywa prawdy i przekazuje je ludziom w celu pouczenia moralnego i powiększenia ich wiedzy. Takie właśnie powody podjęcia pracy pisarskiej w różnych dziedzinach wymieniał Kopernik we wstępie do tłumaczenia Listów Teofilakta Symokatty i o takich powodach wspominał w liście dedykacyjnym do dzieła De revolutionibus. Jest rzeczą niezmiernie znamienną i bardzo właściwą dla usposobienia Kopernika, że nie szukał on we własnej twórczości osobistej sławy i wszystkich towarzyszącej sławie przywilejów. W okresie największego nasilenia ambicji autorskich reprezentowanych przez twórców renesansowych, żądających za swe dzieła wysokich gratyfikacji za życia i długotrwałej sławy po śmierci, Kopernik pozostawał zgoła obojętny na możliwości szukania rozgłosu z powodu własnej twórczości. To nie znaczy, że nie osiągał z tej twórczości głębokiej, wewnętrznej satysfakcji. O takiej właśnie satysfakcji wspomniał w liście dedykacyjnym De revolutionibus. Kopernik miał bowiem radosną świadomość tego, że inni astronomowie zajmują się tylko szczegółami i opisują jedynie fragmenty obrazu niebios, on jako pierwszy odkrył całą zadziwiającą symetrię wszechświata i prawdziwy sposób utrzymywania się harmonii w tym wszechświecie.
Drzeworyt Stanisława Rolicza z 1971 r. Biblioteka Uniwersytecka w Toruniu
Gdzie Kopernik się uczył i nauczył łaciny i stylu łacińskiego? Początki oczywiście uzyskał w szkole parafialnej przy kościele św. Jana w Toruniu. W Krakowie, gdzie przebywał na studiach uniwersyteckich w l. 1491–1495 nauczył się doskonale łaciny. Ten język był językiem wykładowym, a po części i językiem obcowania w środowisku studentów pochodzących z różnych krajów Europy. Wiadomo ponadto, że na studiach w Krakowie Kopernik doskonalił swą znajomość łaciny przez lektury dzieł specjalistycznych (np. Geometrii Euklidesa w przekładzie łacińskim) oraz niektórych dzieł Arystotelesa i Awerroesa. Można bowiem przyjąć, że Kopernik przybył do Krakowa przede wszystkim dla odbycia studiów matematycznych i astronomicznych.
W końcu XV w. właśnie uniwersytet krakowski był ważnym, międzynarodowym ośrodkiem tego rodzaju studiów. W 1496 r. udał się na studia prawnicze do Bolonii. Studia te miały mieć – w zamierzeniu ich fundatora biskupa warmińskiego Łukasza Watzenrode, wuja Mikołaja Kopernika – bardzo praktyczną perspektywę. Były ukierunkowane na przyszłą karierę w warmińskiej kurii biskupiej i w kapitule fromborskiej. Kariera ta, sprowadzona do urzędu kanonika kapituły, przysporzyła Kopernikowi w przyszłości wiele uciążliwych zajęć administracyjnych, z którymi musiał łączyć własne prace i badania astronomiczne. W r. 1500 odbywał w kurii rzymskiej praktykę prawniczą w zakresie prawa kanonicznego. W pierwszej połowie 1501 r. Kopernik powrócił na Warmię, ale już w sierpniu tego roku udał się na studia medyczne do Padwy. W 1503 r. uzyskał w Ferrarze doktorat z prawa kanonicznego. W ten sposób osiągnął wykształcenie potrzebne do wykonywania obowiązków kanonika w kapitule katedralnej.
Prześledziliśmy pokrótce itinerarium uniwersyteckie Kopernika dlatego, że dopiero w Padwie zaczął się uczyć greki w bizantyńskim dialekcie koine. Znajomość tego języka, potrzebna Kopernikowi do studiowania dzieł astronomów greckich w oryginale, wywarła również pewien wpływ na jego twórczość łacińską. W Padwie był lektorat języka greckiego, ale można przypuszczać, że Kopernik uczył się tego języka samodzielnie. Zachowały się bowiem (obecnie w zbiorach uppsalskich) pomoce naukowe Kopernika w postaci gramatyki greckiej oraz słownika grecko-łacińskiego. Greki więc uczył się za pośrednictwem łaciny, którą już wówczas znał doskonale.
Aby odpowiedzieć na dwa pytania postawione na początku, dotyczące ideowej motywacji twórczości Kopernika i stylu jego wypowiedzi (z dodaniem jeszcze pytania trzeciego o źródła i cytaty z autorów obcych znajdujące się w dziełach Kopernika – w jego czasach liczba cytatów z autorów obcych stanowiła, między innymi, o wartości dzieła), trzeba sięgnąć przede wszystkim do tekstów astronoma, a następnie do licznych ustaleń pochodzących od badaczy Kopernika.
Około r. 1509 powstały utwory dające wymowne świadectwo o pisarskich, a nawet literackich kompetencjach Kopernika. Wtedy to Kopernik pisze Zarys podstaw astronomii (znany jako Commentariolus). Ta niewielka rozprawa nie została opublikowana przez autora, ale rozpowszechniana była tylko w małej liczbie egzemplarzy rękopiśmiennych. Jest ona bardzo ważna jako pierwsze sformułowanie na piśmie teorii heliocentrycznej. Rozprawa jest również interesująca pod względem językowo-formalnym. Kopernik okazał się tu pisarzem, który niezmiernie skomplikowaną problematykę potrafi maksymalnie uogólnić i posługując się tylko opisem narratywnym, ująć syntetycznie. Jak przystało na tekst naukowy z początku XVI w. Commentariolus został napisany w precyzyjnie terminologicznej łacinie. Kopernik zaprezentował się tu jako doskonały znawca łaciny i jednocześnie pisarz naukowy, który w sposób bardzo metodyczny potrafi przedstawić swoje tezy. Kopernikowi tedy nie była obca zasada ówczesnej dydaktyki, sprowadzająca się do formuły: bene qui disposuit bene docet (kto dobrze ułożył treść wykładu, ten dobrze naucza).
W rzeczy samej rozprawa Commentariolus miała układ bardzo rzeczowego i poprawnego wykładu, w którym autor na początku przedstawił poglądy swych poprzedników na omawiane zagadnienie, następnie przeciwstawił własne twierdzenia i ich uzasadnienie, a na końcu – podsumowując – wyciągnął wnioski. Commentariolus stał się tedy niejako początkiem – pod względem merytorycznym – nowożytnego piśmiennictwa naukowego, a tym samym przykładem konkretności i precyzyjności naukowych wypowiedzi Kopernika.
W r. 1509 ukazał się drukiem w Krakowie tekst zupełnie niezwiązany z astronomicznymi zainteresowaniami Kopernika. Był to dokonany przez niego łaciński przekład z greki Listów obyczajowych, sielskich i miłosnych bizantyńskiego literata Teofilakta Symokatty. W starannie wystylizowanej łacińskiej przedmowie, skierowanej do biskupa Łukasza Watzenrode, Kopernik przedstawił swą pracę jako wyraz wdzięczności wobec wuja – protektora i fundatora jego wieloletnich studiów uniwersyteckich – i jednocześnie jako pragnienie dostarczenia tym czytelnikom, którzy znają tylko łacinę, wartościowego moralnie, społecznie i kulturalnie utworu z literatury greckiej. Utwór ten zawiera tematykę wychowania młodzieży, gospodarowania na roli i stosunków sąsiedzkich i łączy – jak zaznaczał Kopernik – akcenty smutne, poważne i wesołe. Stąd ma pochodzić – zdaniem tłumacza – wartość tej lektury, która nie dotyczy tylko jednego tematu, ale pokazuje różnorodność sytuacji, jakie zdarzają się w życiu człowieka. W ten sposób Kopernik pragnie się przedstawić jako pisarz-twórca, który dzieli się owocami swej pracy z czytelnikami potrzebującymi i pouczenia moralnego, i rozrywki.
Przekład Listów Teofilakta Symokatty był młodzieńczą publikacją Kopernika, wykraczającą daleko poza krąg jego zainteresowań naukowych. Badacze Listów (Kowalski, R. Gansiniec) stwierdzili, że Kopernik pracując nad przekładem mało jeszcze znał grekę. Tłumacz miał opuścić w przekładzie wiele słów i części zdań, których nie rozumiał, bądź świadomie chciał uprościć sens własnego przekładu. Łacina przekładu, chociaż pozbawiona błędów, jest zdaniem wspomnianych badaczy „prosta i niestrojna”, przedstawia „przyziemny obraz”. Sytuację tę można łatwo uzasadnić. Kopernik tłumacząc utwór należący do literatury beletrystycznej chciał przede wszystkim udostępnić zawartą w Listach pochwałę ważnych cnót społecznych: pracowitości, zapobiegliwości, uczciwości i przyjaźni. Nie chciał być (bo i nie był) literatem fascynującym czytelników kunsztowną ornamentyką stylistyczną i słowną. Już w tym tekście, to jest w przekładzie Listów, Kopernik ukazał się jako pisarz łaciński, który poza zupełnie szczególnymi wypadkami (oficjalne dedykacje skierowane do wybitnych osób) unika retorycznej, ozdobnej, mającej wywołać emocje formy wypowiedzi. W innych dziełach Kopernika taka postawa jeszcze się spotęguje.
Znana obecnie i opublikowana korespondencja prywatna i urzędowa Kopernika w swej warstwie językowej odznacza się poprawnością składni łacińskiej, słownictwem starannie dobranym do okoliczności, zwięzłością. Listom, które wyszły spod pióra Kopernika, daleko oczywiście było do tych wszystkich niuansów i ozdób, które zalecała epistolografia renesansowa. Korespondencję wszelako znamionuje to, co było obce zretoryzowanej epistolografii, a co było najważniejsze dla Kopernika – jasność i jednoznaczność wyrażenia, konsekwencja, porządek układu i ład myślowy.
Będąc jeszcze przy zagadnieniu języka i stylu Kopernika, trzeba wziąć pod uwagę także inne jego dzieła. Pochodzący z r. 1523, z okresu polsko-pruskiej reformy monetarnej niewielki łaciński traktat Monetae cudendae ratio, nie został opublikowany przez autora i spoczął w oryginale rękopiśmiennym w archiwum kapituły we Fromborku. Stamtąd wraz z innymi książkami został wywieziony przez Szwedów w 1626 r. w czasie wojny polsko-szwedzkiej. Zwrócony na początku XIX w. do Archiwum Państwowego w Królewcu został wkrótce zidentyfikowany i przez Feliksa Bętkowskiego ogłoszony drukiem w Pamiętniku Warszawskim w 1816 r. Od tego czasu to dziełko Kopernika znajduje się w obiegu naukowym, jest obiektem badań i porównań, jako że dotyczyło istotnej części ekonomiki społecznej – wymiany, a ściślej narzędzia tej wymiany, czyli pieniądza. Tekst ten jest poprawny językowo, „niestrojny” stylistycznie, bo wszak chodzi tu o sprawy bardzo konkretne. I w tym dziełku tedy Kopernik posłużył się językiem nauki, ale posłużył się w taki sposób, że dzięki precyzyjnej terminologii i przejrzystej konstrukcji czytelnicy nie mieli wątpliwości co do poglądów autora.
Główne dzieło Kopernika De revolutionibus jako najobszerniejszy tekst w jego dorobku daje też najwięcej możliwości do obserwacji języka i stylu, jak również kompozycji. To dzieło także posłuży nam do stwierdzeń, jakie motywacje miał Kopernik do prowadzenia swej pracy naukowej, tudzież czym może być nauka (zawarta w siedmiu sztukach wyzwolonych) dla człowieka.
Najogólniej można powiedzieć, że w tym dziele Kopernik na ogół unikał ozdób stylistycznych i przestrzegał kompozycji właściwej dla wykładu klasycznego. Oczywiście zdarzały się, świadomie poczynione, wyjątki. Dzieło De revolutionibus miało na stronie tytułowej zapisaną po grecku przestrogę, aby nikt nie zabierał się do lektury, kto nie zna geometrii. Tymczasem kompozycja dzieła jest taka, że pierwszą księgę mogli i przeczytać, i zrozumieć ludzie wykształceni, ale nie koniecznie znający geometrię. Następne księgi aż do szóstej różnią się całkowicie charakterem od księgi pierwszej, gdyż zawierają niemal wyłącznie szczegółowe geometryczne i liczbowe przedstawienia (z punktu widzenia teorii heliocentrycznej) pozornego i rzeczywistego ruchu Słońca, Księżyca, planet i gwiazd. Kopernik posłużył się pewnym zabiegiem pisarskim, zastosował dwa style albo raczej dwa porządki wypowiedzi: ten z księgi pierwszej, który miał wstępnie (i przystępnie) zaznajomić z teorią heliocentryczną, i ten drugi, porządek ściśle naukowy, który Joachim Retyk nazwał stylem geometrów. W obu porządkach kompozycyjnych Kopernik konsekwentnie przestrzegał jasności i prostoty wypowiedzi.
Dostępna dla „zwykłych” czytelników księga pierwsza była zrazu bagatelizowana przez astronomów – owych „geometrów” zainteresowanych matematycznym rozwinięciem i uzasadnieniem teorii heliocentrycznej. Sytuacja uległa zmianie po odkryciach Keplera i innych astronomów, dezaktualizujących w pewnych szczegółach modele orbit kopernikowskich, po których miały się poruszać planety. Wówczas to księga pierwsza De revolutionibus budziła zainteresowanie ze względu na znakomicie, zwięźle i rzeczowo wyłożone podstawy teorii heliocentrycznej, jako syntetyczne jej przedstawienie.
Mówiąc o „zwykłych” czytelnikach, trzeba ich odróżniać od zawodowych astronomów, dla których to w gruncie rzeczy Kopernik napisał swe dzieło, dzieło przecież matematyczne. I tak księga pierwsza, chociaż była napisana przejrzyście, narratywnie, z niewieloma tylko wykresami geometrycznymi, nie była, bo być nie mogła, popularnym wykładem o budowie świata. Jest tam bowiem wiele pojęć i uogólnień wywodzących się ze starożytności, które mogą być zrozumiałe tylko w kontekście dziejów myśli naukowej. Odnosi się to i do pojęć ściśle astronomicznych, i także do pojęć filozoficznych (o których będzie mowa poniżej). Dodajmy, że pierwsza księga łatwiejsza była do zrozumienia ongiś, przez czytelników wieków XVI, XVII, nawet XVIII, niż dla czytelników dzisiejszych, dla których wiedza o niebiosach jest wiedzą czysto książkową, którzy (zwłaszcza mieszkańcy miast) nigdy nie widzieli np. gwiazd Orła czy Małego Psa (wspomnianych w rozdziale szóstym księgi pierwszej). A ludzie współcześni Kopernikowi, a nawet i ci żyjący później, którym cywilizacja nie odcinała wzrokowe go kontaktu ze zjawiskami astronomicznymi, opisywany przez Kopernika zmienny ruch planet, konfiguracje gwiazd mieli w naturalnym tle swego codziennego życia. Czy dzisiaj mieszkaniec wielkiego miasta zobaczy w noc pogodną tyle gwiazd, ile widział Kopernik, i czy może za nim powtórzyć „i cóż piękniejszego nad niebo”? Mimo wszystkich dogodności stylistyki, czytając pierwszą księgę odczuwa się wyraźnie przedział wieków i koncepcję dzieła astronomicznego.
Niejako podsumowując dotychczasowe uwagi o stylu łacińskim Kopernika, zatrzymać się jeszcze trzeba przy tekście zupełnie wyjątkowym. Chodzi o dedykację dzieła De revolutionibus papieżowi Pawłowi III. Tekst był wyjątkowy przez to, że Kopernik zwracając się do papieża napisał go stylem uroczystym, retorycznym (zamiast zwykle używanego stylu zwięzłego, rzeczowego), dodał cytaty i ozdoby stylistyczne. W dedykacji wiele jest zdań długich, o złożonej, łańcuchowej budowie. Używanie takich zdań zalecała renesansowa teoria wymowy, ale Kopernik właściwie prawie nigdy nie posługiwał się stylem tego rodzaju. W dedykacji odszedł od tej zasady.
Przypatrzmy się dwóm zdaniom z dedykacji, długim i kunsztownym, ale też i bardzo treściwym. „I nie wątpię, że utalentowani i zdolni matematycy zgodzą się zupełnie ze mną, pod warunkiem, że dopełnią tego, czego przede wszystkim wymaga ta nauka [w łacińskim tekście philosophia], tj. zechcą nie powierzchownie, ale do głębi poznać i przemyśleć to wszystko, co ja na dowód mych twierdzeń w tym dziele podaję. Aby zaś pokazać zarówno uczonym jak i nieuczonym, że nie uchylam się wcale od niczyjej krytyki, wolałem te owoce mozolnej pracy dedykować raczej Twojej Świątobliwości niż komukolwiek innemu, a to dlatego, że i w tym tak odległym zakątku ziemi, gdzie ja żyję, uznawany jesteś za najwybitniejszego tak przez swą godność hierarchiczną, jak i przez umiłowanie wszystkich nauk, nie wyłączając matematyki” (tłum. Mieczysław Brożek). Rzecz znamienna, że na te zdania zwrócił również uwagę badacz języka i stylu Kopernika Jerzy Kowalski. Uznał je za reprezentatywne i scharakteryzował następująco: „[...] to nie styl nieprzystępny ani nie styl natrętny, lecz szlachetnie powściągliwy, a jednak uczony i pełen sztuki; to styl żywy i tylko urodą życia zdobny, ani nie zmumifikowany, ani nie wyszminkowany. Jeżeli istnieje jaka elegantia, nie przyczepiona do słówek i formułek, ale wyrażająca się w godnej i szlachetnej postawie, że tak powiem, wyrazów, w wejrzeniu ich poważnem, splocie wdzięcznym i dźwięku harmonijnym, w jakiemś wewnętrznem dostojeństwie językowym, w którem jest trochę z człowieka, a trochę z posągu, jeśli w tem wszystkiem jest jakaś elegantia, tedy jest elegantia w prozie Kopernika”.
Za jedną z cech renesansowego stylu wypowiedzi uchodziły cytaty z innych autorów. Miały one potwierdzać wywody pisarza, a także (i przede wszystkim) świadczyć o jego oczytaniu i uczoności. W dziełach Kopernika cytaty oczywiście występują, ale nieporównywalnie rzadziej, aniżeli u innych współczesnych mu naukowych pisarzy łacińskich. Szczególnie wiele, procentowo biorąc, Kopernik zamieścił cytatów w tekstach uroczystych i specjalnie wystylizowanych, a więc w dedykacjach. Dedykację swego przekładu Listów Symokatty Kopernik zakończył cytatem zaczerpniętym z Owidiusza (Fasti, I,18), który – w odniesieniu do biskupa Łukasza Watzenrode – brzmiał: Ingenium vultu statque cadatque tuo (Siła twórcza pod twoim wejrzeniem trwa i upada). Swego rodzaju cytatem jest potocznie platońska przestroga, umieszczona w wersji greckiej na karcie tytułowej De revolutionibus – Ageometretos udejs ejsito (Niech nikt nie wchodzi, kto nie zna geometrii).
Kilka cytatów znajduje się w dedykacji dzieła De revolutionibus. Powołał się tam Kopernik na apokryficzny list pitagorejczyka Lizysa do Hipparcha, jakby ilustrując tym przykładem swe długie wahanie ogłoszenia drukiem dzieła o teorii heliocentrycznej. Kiedy przypomniał, że to dzieło przeleżało u niego w ukryciu nie tylko przysłowiowe dziewięć lat, ale znacznie dłużej, bo aż cztery dziewięciolecia, to nawiązywał do zalecenia Horacego (Ars poetica 388–389), że po napisaniu utworu autor powinien przechowywać go do dziewięciu lat, ciągle poprawiając i udoskonalając. Wymienia Kopernik następnie nienazwanych z imienia matematyków, plączących się w sprzecznościach swoich badań i nie umiejących nawet oznaczyć i obliczyć stałej wielkości roku zwrotnikowego, nie mówiąc już o objaśnieniu dostrzeganych ruchów i obrotów ciał niebieskich, czy całego mechanizmu świata. Z imienia natomiast Kopernik wymienił tych autorów starożytnych, u których znalazł wzmianki o greckich filozofach zakładających ruch Ziemi. Przyznał, że u Cycerona (Academica priora II) znalazł wzmiankę o Nicetasie, który uważał, że Ziemia się porusza. Kopernik zamieścił nawet cytat z Plutarcha, nie lokalizując cytatu, co było powszechną praktyką w XVI w., gdzie była mowa o trzech innych filozofach greckich – Filolaosie, Heraklejdesie z Pontu i pitagorejczyku Ekfantosie, przyjmujących obrotowy ruch Ziemi. Ten ważny cytat, który wraz ze wzmianką u Cycerona o Nicetasie miał skłonić Kopernika do rozważań o możliwości ruchu Ziemi, pochodzi z dziełka Plutarcha De placitis philosphorum II.
Nieliczne rozproszone po wszystkich księgach De revolutionibus nie tyle cytaty, co odwołania do Almagestu Ptolemeusza są czymś zupełnie oczywistym. Badacze doszukali się w księdze drugiej śladów lektury Homera (Iliada XVIII, 486) i Hezjoda (Prace i dni, 610). W pierwszej księdze Kopernik aż pięciokrotnie wymienił imię Platona, powołał się na Sofoklesową Elektrę, Euklidesa i Arystotelesa. Jest tych cytatów tak niewiele, że można powtórzyć za Aleksandrem Birkenmajerem, iż Kopernik bardzo powściągliwie posługiwał się cytatami. Jeden dłuższy cytat obejmujący dwa wersy: „Kiedy wraz z Ziemią krążymy, i Słońce, i Księżyc nas mija. Gwiazdy zaś ku nam na przemian wracają i znowu odchodzą” budzi wątpliwości badaczy, czy pochodzi od Kopernika, czy jest trawestacją wierszy innych autorów, którzy opisywali to zjawisko.
Kopernik mało (w stosunku do innych pisarzy naukowych swoich czasów) cytował, ale oczytany był bardzo i jeśli potrzebny był mu trafny i efektowny cytat, potrafił sięgać nawet do bardzo specjalistycznego i zakamarkowego piśmiennictwa. W rozdziale dziesiątym księgi pierwszej Kopernik przypomniał, że Słońce „Trismegistos zwie widzialnym bogiem”. Aleksander Birkenmajer, który analizował ten cytat, stwierdził, że ów epitet Słońca wyczytał Kopernik w traktacie Hermesa Trismegistosa pt. Poimandres przełożonym w 1468 r. na łacinę przez Marsiliusa Ficina i opatrzonym tytułem Liber de potestate et sapientia Dei.
Zgodnie z zapowiedzią zająć się teraz należy pytaniem, co można powiedzieć o motywacjach, które skłoniły Kopernika do podjęcia fundamentalnych badań naukowych, a także, jakie znaczenie wychowawcze przypisywał Kopernik nauce. Ogólne stwierdzenie Aleksandra Birkenmajera, że Kopernik w swych pracach kierował się głębokim umiłowaniem nauki, szczególnie zaś astronomii, i był przekonany, że nauka ludzi umoralnia, należy rozwinąć i szerzej udokumentować.
Kiedy Kopernik już w 1509 r. w dedykacji Listów Teofilakta Symokatty starał się uzasadnić swój wybór właśnie tego utworu, podnosił jego walory moralne i konkretność, która może przekonać czytelników. „Nie listy w nich widzimy – pisał w dedykacji Kopernik – ale raczej prawidła i przepisy kształtujące życie ludzkie, czego jawnym dowodem jest ich zwięzłość, bo z różnych autorów wybrał to, co najzwięźlejsze i najbardziej płodne” (tłum. Jan Parandowski). W tej dedykacji zaznaczają się już akcenty, które będą widoczne w dalszej twórczości Kopernika. Kształtowanie życia ludzkiego, czyli wychowywanie człowieka poprzez książki napisane i ułożone we właściwy sposób, to jest konkretnie, rzeczowo, zwięźle. W tym przejawiała się – można powiedzieć, posługując się terminologią w. XVI – humanitas Kopernika, pomaganie ludziom w osiąganiu wyższego poziomu etyki i wiedzy. Tego rodzaju przesłanie przyjął Kopernik dzięki, jak można przypuszczać, utożsamieniu się z ideą międzyludzkiej pomocy i „dania wiernej rady pytającemu o nią”. Taką ideę głosiła nauka zawarta w siedmiu umiejętnościach wyzwolonych (septem artes liberales), nauka, która miała dawać człowiekowi mądrość i cnotę moralną.
Weźmy pod uwagę wypowiedzi samego Kopernika na ten temat. W ich świetle Kopernik jawi się nam jako pisarz-twórca i uczony, który mimo oporów wewnętrznych i świadomości tradycji (pitagorejskiej) ukrywania swej nauki pragnie podzielić się wynikami swych badań i owocami talentu z czytelnikami żądnymi wiedzy i głębokiego pouczenia moralnego. Przede wszystkim pragnie być tym uczonym-pisarzem, który odkrywa prawdy i przekazuje je ludziom. „A skoro zadaniem wszystkich nauk szlachetnych – pisał Kopernik w rozdziale pierwszym księgi pierwszej De revolutionibus – jest odciągać człowieka od zła i kierować jego umysł ku większej doskonałości, to ta nauka, oprócz niepojętej rozkoszy umysłu, sprawić to może w pełniejszej mierze od innych” (tłum. Mieczysław Brożek). Zrozumiałą jest rzeczą, że Kopernik uznał właśnie astronomię za najdoskonalszą pod każdym względem naukę ze wszystkich nauk wyzwolonych. Tę samą myśl wyraził Kopernik nieco innymi słowami, pisząc na samym początku księgi pierwszej: „Spośród licznych i różnorodnych sztuk i nauk, budzących w nas zamiłowanie i będących dla umysłów ludzkich pokarmem, tym – według mego zdania – przede wszystkim poświęcać się należy i te z największym uprawiać zapałem, które obracają się w kręgu rzeczy najpiękniejszych i najbardziej godnych poznania. Takimi zaś są nauki, które zajmują się cudownymi obrotami we wszechświecie i biegami gwiazd, ich rozmiarami i odległościami, ich wschodem i zachodem oraz przyczynami wszystkich innych zjawisk na niebie, a w końcu wyjaśniają cały układ świata” (tłum. Mieczysław Brożek).
Głoszona w środowiskach humanistów renesansowa zasada, że trzeba pomagać bliźnim w osiąganiu wiedzy, gdyż w nauce jest kształcące i umoralniające światło naturalne, czyli naturalny rozum, znalazła niejako oddźwięk w słowach Kopernika (w dedykacji papieżowi), że namowy przyjaciół przemogły jego lęk przed opublikowaniem dzieła i postanowił oddać je na wspólny użytek ludzi zajmujących się studiami matematycznymi.
Powyższy tekst ukazał się w „Kwartalniku Historii Nauki i Techniki”, t. 53: 2008, nr 2–3, s. 51–60.
Literatura
- Birkenmajer Aleksander, Jak tworzył Kopernik, „Nauka Polska”, t. 36: 1936, s. 75–93.
- Birkenmajer Aleksander, Kopernik jako filozof, „Studia i Materiały z Dziejów Nauki Polskiej”, seria C, 1963, nr 7, s. 31–63.
- Birkenmajer Aleksander, Studia hellenistyczne Kopernika, [w:] tenże, Mikołaj Kopernik, Kraków 1900.
- Birkenmajer Aleksander, Mikołaj Kopernik jako uczony, twórca i obywatel, Kraków 1923.
- Brandowski Alfred Roch, O łacinie Mikołaja Kopernika, [w:] Album Muzeum Narodowego w Rapperswilu, Lwów 1876.
- Gansiniec Ryszard, Wstęp do: Theophilactus Symokatta, Listy..., Warszawa 1953.
- Kopernik Mikołaj, Dzieła wszystkie, tom II, tłum. Mieczysław Brożek i Stefan Oświęcimski, komentarz Aleksander Birkenmajer i Jerzy Dobrzycki, Warszawa–Kraków 1976.
- Kowalski Jerzy, Kopernik jako filolog i pisarz łaciński, [w:] Mikołaj Kopernik: księga zbiorowa, Lwów 1924, s. 131–186.
- Mikołaja Kopernika O obrotach księga pierwsza, tłum. Mieczysław Brożek, przedmową i posłowiem opatrzył Jerzy Dobrzycki, Wrocław 1987.